czwartek, 24 grudnia 2009

24 grudnia 2009. 10 kup.

A więc pierwszy stopień i pierwszy pas stał się faktem, co szczerze mówiąc nie jest wielkim zaskoczeniem i wyczynem. Od początku egzaminu widać było, że to pierwszy pas bardziej na zachętę niżeli sprawdzający faktyczne umiejętności zdającego. Zdała cała grupa początkująca chociaż nie wszyscy powinni…Nie żeby była grupa wyraźnie odstająca na plus, ale była grupa wyraźnie odstająca na minus. Musiał widzieć to także trener. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że wie co robi.
No, ale to sprawa drugorzędna. Najważniejsze jest samodoskonalenie się i poprawa techniki przed kolejnym egzaminem na 9 kup. Taekwondo uprawia się przecież dla siebie, podkreślam sprawę poziomu gdyż rygor i trud zdania zawsze podniesie tym ambitnym poprzeczkę. Jeszcze wyżej – mimo, iż sami sobie ją podnoszą. Tak czy siak – cieszy ten pierwszy zdany egzamin i stanie się oficjalnym ćwiczącym taekwondo ITF! Mówi się, że pierwszy jest w pewnym sensie najgorszy. Bo pierwszy…
Na egzaminie musieliśmy wykonać wszystkie techniki podane w wymaganiach, a także zrobić test siły w postaci pompek i test gibkości w postaci rozciągnięcia. Na koniec zadano nam kilka pytań z teorii – tu grupa była całkiem dobrze przygotowana. To wbrew pozorom bardzo ważne, pamiętam z czasów ćwiczenia innej sztuki walki jak po roku (!) niektórzy nie wiedzieli jaki styl ćwiczą. To żenada i wstyd dla szkoły…Teoria na 10 kup zawierała w sobie wszystkie podstawowe informacje o TKD oraz rodzimym klubie.
Egzamin był równocześnie ostatnim treningiem w dresach. 10 kup to warunek by założyć dobok owinięty białym pasem. Zakup już dokonany, oczywiście towarzyszą temu duże emocje, o których ludzie mówią niechętnie :-). Zapewne w domowych zaciszach przeszli niejedną sesję przed lustrem jak wyglądać będą w nowym wdzianku :-). Doboku, który towarzyszyć będzie przez kolejne lata treningów. Dobok taekwondo podobał mi się najbardziej od dzieciaka, a dzisiejszy krój ITF to już w ogóle jest miazga. „ITF” na nogawkach, logo federacji na piersi, duży napis na plecach. Wygląda to moim zdaniem bardzo dobrze w przeciwieństwie do niektórych stylów używających kolorowych kimon bądź krótkich rękawków.
Piszę to w poranek 24 grudnia, a zatem przed nami przerwa świąteczna. Grupa początkująca spotka się w styczniu w dobokach, z nową energią do pracy. No właśnie…Ale żeby tą energię mieć nie można się zapuścić przez te prawie dwa tygodnie braku treningów taekwondo. Biały pas pod choinkę bynajmniej nie oznacza, że można bez wyrzutów sumienia objadać się słodyczami :-). Ja rozpisałem sobie codzienne treningi aż do powrotu na dojang. Przede wszystkim aeroby. Bieganie, pajacyki, ale także kopnięcia i rozciąganie. Co drugi dzień tradycyjnie sztanga wspomagana HMB (25 grudnia kończą mi się witaminy). No i oczywiście kontrola w jedzeniu. Kolacja wigilijna – owszem, ale bez rozpychania żołądka, bez nadmiaru słodyczy, bez przesady. Trzeba mieć w głowie hamulec.
My, posiadacze 10 kup dopiero zaczynamy przygodę z TKD, ćwiczymy po kilka miesięcy. Gdyby od 24 grudnia do na przykład 6 stycznia nic nie robić, a tylko jeść to można wrócić „zapuszczonym” i drewnianym. Daję sobie rękę uciąć, że bez świątecznego biegania moja praca nad chudnięciem poszłaby na marne. Taki już mam typ organizmu.

Jak zawsze zachęcam Was do czytania o sporcie i sportach walki. Tym razem link do strony www.bushido24.pl. Znajdziecie tam wiele ciekawostek związanych ze stylami tradycyjnymi.

Życzę Wam zdrowych wesołych Świąt oraz powrotu w formie na dojang w nowym 2010 roku!

1 komentarz:

  1. Nie wiem, może jakiś dziwny jestem, ale jak kupiłem dobok, to interesowało mnie tylko czy będzie na mnie pasować.
    No, ale ja kupiłem bez napisów ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń