środa, 18 listopada 2009

18 listopada 2009.Dezycja o "wspomagaczach".

Ostatnio na treningu po raz pierwszy (tzn. od kiedy ćwiczę) mieliśmy „stacyjki”. Polega to na tym, że na całej, sporej sali gimnastycznej porobionych jest kilkanaście stanowisk. Na każdym robi się inne ćwiczenie, po odliczeniu równego czasu przechodzi się do kolejnej stacyjki, a na twoje miejsce wchodzi kolejna para. Dobra sprawa, dawno takiego wycisku nie było – taki rodzaj treningu charakteryzuje to, że nie ma prawie czasu na odpoczynek, a wycisk dostaje każda część ciała. A więc było od wciągania się po zawieszonej na barierkach ławce poprzez trzymanie nogi w powietrzu, fikołki, bieganie przez ławki, skakanie przez skrzynie, wiszenie na drabinkach z podciąganiem nóg do góry, brzuszki, grzbiety, dollyo chagi w packę (po wstaniu z siadu tyłem i tak w kółko), to samo kopnięcie z całej siły w materac, obrotówki w tarcze, kopnięcia z wyskoku w packi po ręczne sierpowe w tarcze. Być może nawet coś pominąłem, tak czy siak – zleciał tak prawie cały trening. Prawie. Ostatnie 10 minut to bieg dookoła dojang z uniesionymi nad głową rękoma. Też do czasu myślałem, że to leciutkie ćwiczenie. Cały bajer polegał na tym, że jak złączysz ręce bądź spuścisz je poniżej głowy robisz pompki. Pierwsze kilka minut było w miarę, ale po 5 minutach biegu z cały czas uniesionymi rękoma stały się one ciężkie jak kowadła. A była to dopiero połowa od, której każda sekunda niemiłosiernie się dłużyła. Koniec tego treningu każdy przyjmuje z ulgą, oczywiście po fakcie zadowolenie, bo jak najbardziej „trening wszedł” w różne części ciała. To było pożytecznie spędzone 1,5 godziny.

We wcześniejszych notkach już pisałem, że taekwondo łączę z dość intensywnymi treningami poza salą oraz dietą. Tą ostatnią postanowiłem wspomóc „spalaczami”. Mimo wielu aerobów, długiego czasu biegania i odrzucenia cukru ciężko jest zwalczyć „brzuszek”. Dzień w dzień trening, radykalne ograniczenie jedzenia nie wystarczy najwidoczniej w starciu z przeszłością, czyli zaniedbywaniem się. Postanowiłem spróbować wspomóc dietę małym zakupem, co nie znaczy że jestem radykalnie niecierpliwy. Czy okaże się to skuteczne? Zobaczymy po opróżnieniu dwóch puszek, które zakupiłem (razem około 50 zł w tym wysyłka z uznanego sklepu internetowego – ponoć to świetna cena). Obecnie czekam aż przyjdzie mi to do domu pocztą.
Nie zrozumcie mnie źle, to co robiłem dotychczas dało efekt, ale w pewnym momencie się zatrzymałem. Co z tego, że stare sąsiadki - plotkary zagadują w windzie „jak pan to zrobił” (odpowiedź – bieganie i dieta, dwóch cudotwórców!) skoro efekt jeszcze „nie ten”. Wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Teraz już kilka tygodni utrzymuje mi się waga, a mimo dalszego biegania i treningów brzuch już nie opada. Jeszcze muszę nad nim pracować (nie jest całkowicie płaski) stąd zaostrzenie środków. Jeść trzeba by posiadać energię, nie wchodzi więc w grę patologiczna dieta – wszystko musi być z głową! A TKD i brzuszek według mnie absolutnie nie idą w parze, stąd moja determinacja (+ wiadomo, płaski brzuch wygląda lepiej).
Co nabyłem? Puszkę l- karnityny z green tea soft gel (90 kapsułek) kupioną w zestawie z HMB formula caps (70 kapsułek) reklamowane jako promocyjny zestaw do szybkiego i bezpiecznego odchudzania się. Co daje l-karnityna? L-karnityna zwiększa wydolność organizmu, przeciwdziała zmęczeniu oraz znacznie przyśpiesza redukcję tkanki tłuszczowej. L-karnityna ogranicza też tworzenie i magazynowanie tłuszczu w organizmie. Zażywa się ją jakiś czas przed treningiem aerobowym. Dodatek zawarty w nazwie - green tea to ekstrakt z zielonej herbaty min. zwiększa temperaturę ciała, co korzystnie wpływa na przyspieszenie usuwania tłuszczy z organizmu. Druga pucha z zestawu to HMB. Wspomaga przyrost tkanki mięśniowej przy jednoczesnej redukcji tkanki tłuszczowej. To dobre uzupełnienie do samego zbijania z wagi, wszak ważne by chudnięcie nie odbyło się kosztem energii i siły. Nie będę pisał jak i od kogo bo nie o reklamę owego sklepu mi chodzi. Traktujcie to także jako kolejną notatkę nie zaś porady dla Was, ja kupiłem ten zestaw po konsultacji z kolegami- amatorami treningu oraz po lekturze składu i działania tych puszek. Nie są to więc rady profesjonalne. Myślę, że te delikatne wspomagacze przydadzą się przy tym trybie treningowym, który prowadzę. Trzy razy w tygodniu TKD, co drugi dzień sztanga, bieganie oraz inne ćwiczenia. Będzie kiedy wypocić każdą tabletkę :). I jakaś szansa by dalej zrzucić tłuszcz. Szkoda, że z różnych względów odpadł mi jakiś czas temu basen.
Dodatkowo napisałem do sklepu (w którym kupiłem) swoje wymiary oraz intensywność treningu gdyż udzielają rad po zakupie ich produktów. Ciekawy byłem, co odpiszą i dostałem w sumie to czego się spodziewałem. Podstawa – aeroby, standard. Nie schudniesz bez ruchu wspomaganego dietą, tego nie ma jak ominąć (i nawet tego nie chcę, bo sprawia mi ruch przyjemność). Jak napisali ludzie ze sklepu do efektywnych ćwiczeń aerobowych można zaliczyć biegi, pływanie, jazdę na rowerze, aerobik, jazdę na rowerku stacjonarnym lub intensywne spacery. Trening taki powinien być wykonywany od 40 do 60 minut dziennie, a więc ze swoimi dotychczasowymi ćwiczeniami mieszczę się w tym. Jak radzą owi specjaliści - czas wykonywania ćwiczeń aerobowych nie powinien przekraczać 60 min., można natomiast zwiększać ich częstotliwość. Piszą też, że najlepiej ćwiczyć rano – ja biegam na czczo i faktycznie do czasu dawało super efekt. Do czasu aż organizm powiedział „stop” i wskazówka na wadze zatrzymała się.
Specjaliści radzili też dla osób z dobrą kondycją bieganie na zasadzie „2 minuty szybko, 2 minuty wolno” i tak na zmianę przez na przykład 20 minut na czczo. Postanowiłem z tego skorzystać jako kolejne podniesienie poprzeczki, bo zwykłe 30 minut truchtu nie robi na moim organizmie już w sumie żadnego wrażenia. Tak więc tabletki + zwiększenie intensywności ćwiczeń to kolejny krok do przodu. Nowa rodzaj biegu rozpocznę kiedy pracownik poczty przyniesie mi nowe zabawki :).

Jakiś czas temu pisałem o tym, że nie walczy styl lecz człowiek na przykładzie tajskiego boksu i TKD. W sieci łatwo naciąć się na filmy z walk gdy taekwondoka jest bezradny wobec zawodnika MT, ale z łatwością znajduje też (na potwierdzenie słów) sytuację odwrotną. Na przykład ten sparing w Chinach, zobaczcie sami: http://www.youtube.com/watch?v=4jM29ghBfWU&feature=related . Tutaj zaś fragmenty i replaye z akcji taekwondoki na taju podczas konfrontacji sztuk walki: http://www.youtube.com/watch?v=EmXk4Tq_8UU&feature=related . Co to udowadnia? Wiele. Przede wszystkim, że walczy po pierwsze człowiek nie zaś styl. Po drugie pokazuje, że typowe dla taekwondo akcje mogą być i są skuteczne w bardziej realnej walce niż zawody sportowe TKD. Tutaj jeszcze kompilacja z akcjami, dodam, że bardzo dobrze się ją ogląda: http://www.youtube.com/watch?v=ZkZj5cKKOXU&feature=related .

Już co najmniej trzy razy na taekwondo ITF poświęcała swój kanał telewizja internetowa LOOKR TV. Najpierw w studio gościł znany wszystkim Łukasz „Juras” Jurkowski (TKD + MMA). Miało to miejsce 28 października 2008 roku. Skrót wizyty Jurasa obejrzycie pod tym linkiem: http://lookr.tv/player.php?id=445 . W innym odcinku, który na żywo leciał 12 października 2009 udział wzięli Joanna Paprocka i Piotr Kurkus. Obszerny skrót obejrzycie tu: http://lookr.tv/player.php?id=1050 . Za trzecim razem były to kobiety ze złotej drużyny TKD, w tym ponownie Joanna Paprocka. Na żywo program leciał 9 listopada 2009. Nie ma jeszcze skrótu, jak tylko się pojawi – zamieszczę go na blogu.

3 komentarze:

  1. A kolana? Ja od pół roku zacząłem jeść glukozaminę, profilaktycznie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie czuje bólu w kolanach, póki co jest ok. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń