wtorek, 1 czerwca 2010

22 maja 2010 - Powrót Jurasa w wielkim stylu!

22 maja – grubo w nocy – odbyła się kolejna gala z udziałem Polaków. Tym razem walczono w USA, a Polskę reprezentował Mariusz Pudzianowski oraz (wreszcie!) Łukasz „Juras” Jurkowski. Oczy całej Polski skierowane były oczywiście na Pudziana, ja bardziej czekałem na powrót Jurkowskiego, któremu kibicuje z różnych powodów (co najmniej kilku w tym korzenie w TKD) nie od dziś. I o ile „Juras” nie zawiódł to Pudzian jak najbardziej – co było zresztą do przewidzenia.
Pierwszą walką, która ciekawiła Polaków był pojedynek Łukasza „Jurasa” Jurkowskiego z Koreańczykiem Hon Jin Kimem. Łukasz to mistrz w taekwondo ITF i jeden z najpopularniejszych polskich zawodników MMA. „Juras” wygrał pierwszą KSW w 2004 roku. Na początku sobotniej walki to Koreańczyk leżał na Polaku, ale niebezpieczeństwo zostało bardzo szybko zażegnane…Ponad minutę później – w 1 rundzie było już po walce. Łukasz wjechał w żółtego i sędzia przerwał pojedynek. Powrót się udał – i jak nam zapowiedziano – niedługo powinniśmy zobaczyć Jurkowskiego walczącego w Polsce. Sam zawodnik cieszył się jak dziecko i gorąco pozdrawiał wszystkich biegając po klatce z flagą Polski.
Po tym ciekawym pojedynku nadeszła pora na „hit”, który okazał się w rzeczywistości klapą…Mariusz Pudzianowski przegrał w drugiej rundzie przez poddanie. Wcześniej nie wyprowadził ani jednego sensownego ciosu i nie przeprowadził ani jednej godnej uwagi akcji.
Dwa tygodnie wcześniej walczył w Polsce z Japończykiem i już wtedy było widać, że Mariusz ma nie tylko braki techniczne, ale i spore braki kondycyjne. Niestety prócz siły i charakteru nie ma on wielu atutów w MMA. Walka w Spodku zapowiadała klęskę w Stanach i tak też się stało…Doświadczony, cięższy Silva był bezapelacyjnie lepszy i kiedy leżał na Pudzianowskim lejąc go po głowie – nasz strongmen – czego raczej nie ma w zwyczaju – poddał walkę. Był po niej tak zagotowany, że nawet nie udzielił wywiadu – czego również nie ma w zwyczaju. Nie ma się w sumie co rozpisywać – zabrakło wszystkiego, kondycji, techniki…Walka nie należała do zbyt pięknych i „owocnych” dlatego lepiej na jej temat zamilknąć... Ciekawe jak teraz potoczy się kariera naszego strongmena w tym wymagającym sporcie…

1 komentarz:

  1. Czego się spodziewać... zawody strongman wymagają góra minuty-dwóch maksymalnego wysiłku z ogromnym obciążeniem, a później pół godziny przerwy. Walka - pięć minut maksymalnego wysiłku bez obciążenia, ale przerwy minuta. Nic dziwnego, że Pudzian, który w zasadzie nigdy do czegoś takiego nie trenował, padł kondycyjnie już w pierwszej rundzie.
    Istotne jest też co innego. Pudzian nie ma pojęcia, co zrobić, kiedy przeciwnika złapie. Jest dużym i silnym facetem, może złapać, może nawet przewrócić, ale nie ma pojęcia, co zrobić dalej. I wątpię, żeby to się zmieniło.
    A najgorsze jest to, że przecież Silvia w tej walce też za wiele nie pokazał. jeśli Pudzian przegrywa z przeciwnikiem w takiej obniżce formy, to chyba naprawdę pozostanie mu obijanie Najmanów, Mroczków czy Ibiszy...

    OdpowiedzUsuń